Tak, tak. Słońce, upał, długie dni, gorące noce, wyjazdy, czas spędzany na świeżym powietrzu. Lato zdecydowanie sprzyja zdradom. I ja się nie urchroniłam, wpadłam w jego sidła. A maszynie do szycia rosną rogi ;) Głównym winowajcą, oprócz mnie oczywiście, jest tytułowe szydełko. Nie jest takim domatorem, jak maszyna, lubi wypady za miasto, jest gotowe do pracy zawsze i wszędzie, nie zabiera dużo miejsca-cóż wiele mówić-zakochałam się ;)
Maszyny rzucać jednak oczywiście nie zamierzam :)
Pierwsze próby odbyły się dwa tygodnie temu. Szło opornie, bo nigdy wcześniej nie miałam w rękach szydełka, ale z pomocą książki i kilkoma wskazówkami mamy, dałam radę.
Robię kilka rzeczy na raz, mam trochę pozaczynanych już projektów, na razie więc zaprezentuję tylko 3 drobiazgi. Szydełkowane kordonkiem i cieniutkim szydełkiem. Uff...strasznie precyzyjna robota, dużo wygodniej pracuje się z grubszą włóczką.
Drobiazgi są malutkie-kwiatek ma zaledwie 2 cm średnicy, serduszko ok 4 cm szerokości; póki co doczepiony łańcuszek wskazuje na ich funkcję zawieszki, docelowo jednak kwiatek i romb będą broszkami, muszę im tylko doszyć zapięcia. Zapraszam do oglądania, lecz proszę pamiętać, że jestem bardzo, baaaardzo początkująca i tak-sama widzę swoje błędy i niedoróbki :)
Oto serduszko-z niego chyba jestem najbardziej zadowolona:

zbliżenie:

turkusowo-szary kwiatek-czyli przyszła broszka:

i chociaż nie powinnam, ze wzgędu na rzucający się tu w oczy błąd, zbliżenie :)

i jeszcze do kompletu moich pierwszych drobinek-romb, najbardziej nieudany, ale ja go lubię :)

i, co mi tam, zbliżenie:

i na koniec jeszcze drobinki zapozują razem:

a że nie mogłam się zdecydować, które zdjęcie wybrać, wstawiam oba :)

Życzę Wam wszystkim pięknej pogody i udanego weekendu, cokolwiek to dla każdego z nas znaczy :)